piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 6- Leonetta

23 grudnia
Violetta
Dzisiaj ja i mój kochany, przystojny i bardzo skromny chłopak nie spotykaliśmy się z Austinem i Ally, ponieważ ci mają ciekawsze sprawy na głowie. Pewnie cmokają się gdzieś pod kanalizacją, ale się nie przyznają. Cóż taki wiek.
-Kochanie…- zaczął lekko śpiącym głosem po południowej drzemce, którą godzinę temu odbyliśmy. Chłopak przekręcił się na bok, aby być oko w oko ze mną.
-Tak Leon?- odparłam słodkim głosem, żeby go lekko uwieść.
-Czy poszłabyś ze mną na randkę?
-Że w piżamie?- ironia, to coś czego często używam przy Leonie.
-Nawet nie wiesz jaka jesteś w  niej seksowna.- Odpowiedział zbliżając się do mnie powoli. Zatrzymałam go moim palcem, a ten się trochę zdziwił.
-Oczywiście. A gdzie?
-To niespodzianka.
-Oj Leoś no powiedz.- uklękłam na łóżku i zaczęłam walić go poduszką.
-Nie to ma być niespodzianka. Nie zachowuj się jak 5-letnie dziecko!
-Ja i 5 lat?!- popatrzyłam na Leona, a ten twierdząco pokiwał głową.-Oj dobrze. Za ile mam być gotowa?
-Za 2 godziny.
-Co!! Przecież ja nie zdążę!
-Już nie przesadzaj! Tak jak mówiłem możesz iść w piżamce, a najlepiej bez.- tym razem ja pokiwałam głową, ale negatywnie.- Dobra.- po chwili dodał szeptem.-  Ja nigdy nie zrozumiem dziewczyn.
-Haha, ale śmieszne, a teraz wyłaź z sypialni.
-Bo ja nie widziałem cię nago.
-A widziałeś?
-To ja lepiej wyjdę.
Tak jak powiedział tak zrobił. A ja jak burza wpadłam do łazienki i zaczęłam się szykować. Sam wybór stroju zajął  mi godzinę, a potem jeszcze godzina robienia fryzury i makijażu. Jednak po 2 dwóch godzinach byłam już gotowa. Gdy zeszłam na dół Leonowi szczęka opadła na dół.
-Pięknie wyglądasz kochanie. – Złapałam za końce sukienki i ukłoniłam się jak księżniczka.
-Dziękuje.-odpowiedziałam rumieniąc się. Tak często dostaje od niego komplementy, a za każdym razem się rumienię. Tak chyba działa szczera, prawdziwa miłość. Wyszliśmy z domu i poszliśmy do parku. Doszliśmy do fontanny, przy której pierwszy raz spotkaliśmy się z Austinem i Ally.
-Leon a kiedy otrzymam tą niespodziankę?
-Jeszcze chwilę musisz wytrzymać.
Szliśmy jakieś 30 minut. Jak to jest chwila to ja jestem Chuck Noriss. Ta chwila dłużyła się w nieskończoność. Rozglądnęłam się w jakiej lokalizacji się znajdujemy. Doszliśmy na piękną, zieloną łąkę całą w przeróżnych, kolorowych kwiatach. Położyliśmy się na trawie i oglądaliśmy zachód słońca. Było bardzo romantycznie. Z resztą każda randka z brunetem jest romantyczna. Trzeba przyznać, Leon się postarał.
-Violu a oto mój prezent.
Leon wyjął zza pleców granatowe opakowanie.
-Otwórz.- uśmiechnął się szczerze i podarował mi pudełeczko.
Jak kazał tak zrobiłam. W środku był wisiorek z literką L.
-Leoś to jest piękne. Nie musiałeś.
-Ale chciałem. Chciałem, żebyś zawsze o mnie pamiętała i miała mnie w sercu.
-Leon ciebie nie da się zapomnieć. Pamiętasz jak szliśmy w Buenos Aires w parku i przez ciebie dostałam gałęzią? Jeszcze mam ślad.
-Tak pamiętam.  
-Zawiesisz mi go?
-Oczywiście.- złapał wisiorek i delikatnie położył mi go na szyi i zapiął.
-Dziękuje. Idziemy do domu? Ciemno już.
-Tak chodźmy.- złapał mnie za rękę i powędrowaliśmy do domu, a że było już ciemno to błądziliśmy po nieznanym nam dotąd obszarze. Leon cały czas prowadził nie dając po sobie znaku, że zgubił drogę, ale przepraszam bardzo to czuć, że chodzi się cały czas w kółko.
-Leon przyznaj się. Zgubiłeś drogę?
-Może… Czekaj zadzwonię po Austina.- wyciągnął telefon z kieszeni i patrząc na jego ekran zrobił kwaśną minę.- Telefon mi padł. Może zadzwonimy z twojego?
-Nie wzięłam.
-No super….
Krążyliśmy jeszcze taj z 30 min. ,aż w końcu położyliśmy się na trawie, wtuliliśmy się w siebie i zasnęliśmy oczekując, że nadejdzie nowy słoneczny dzień.
---------------------------------------------------------------------------
Pozdro od Austy Lynch i Vilu Verdas!



Rozdział 5- Auslly

-Ally!
-Nie Austin.
-Ally słoneczko...
-Nie misiu.
-Ally no weź idź kup z nim te cholerne żelki!- Krzyknęła zdenerwowana Patricja, która słuchając z Dezem naszej kłótni o żelki nie wytrzymywała już psychicznie.
- Dobra, ale wiedz Austin, że kiedyś ta dupa ci pęknie.
- Jestem na to psychicznie przygotowany. Już nawet wiem jakby to wyglądało. Tyłek mi pęka, a zniego wyskakuje jednorożec biegnący po tęczowej ścieżce ze słodyczy.- mówiąc to patrzył się na mnie jak niepełnosprytny człowiek.
- No będzie ciekawie.- odpowiedziałam, pociągnęłam za kołnież i udałam się do budki ze słodyczami.

Chwilę pózniej...

-Austin przestań mlaskać!
-Kurde odczepcie się ode mnie ludzie!- Spojrzałam na Austina jednym z tych moich wzroków, który od razu go onieśmiela.- Dobrze, nie krzycz mamo...- Podziałało.
-Słuchajcie jako, że mamy spotkanie zespołu Ally i Austina...- Dez oczywiście musiał się wtrącić pytając się:
-Czemu nie Austina & Ally?- ciało Patrycji momentalnie się zagotowało. Zrobiła się czerwona i zaczęła atakować słownie rudego.
-Bo nie baranie walnięty w tą swoją rudą czuprynę!
-Nie krzycz złotko, bo sobie gardziołko zepsujesz.
-Oj uważaj, żebyś ty miał jeszcze gardziołko w całości.- Trzeba interweniować Trish nie zawsze robi to co mówi, ale co do okaleczania Deza zawsze stoi pierwsza w kolejce.
-Dobra spokój ludzie, bo się pozabijacie!
-O niczym innym nie marzę.
-Trish!
-Fine. Kontynując... Załatwiłam wam koncert. Musicie napisać świąteczny duet...
-Czekaj, co?!- powiedzieliśmy z Austinem w tym samym czasie, a ten, że miał full słodyczy w buzi wypluł wszystko na Deza, a on? Wziął i zjadał po jednym. Ochyda!
-Świąteczny duet. Co  wy chcieliście śpiewać 22 grudnia? Gorzkie żale?
-Którego grudnia?!
-W jakim wy świecie żyjecie?
-Sorki ja zatrzymałem się na dacie 27 września.
-Co wtedy było?
-Nic...
-Są ważniejsze sprawy. Kto wykonuje ten duet.
-Wy.
-My?
-Wy. 24 grudnia, klub na plaży.
-To my już pójdziemy.- Zabrałam Austina z krzesła, bo sam by nie wyszedł i poszliśmy do Soonic Booma, gdzie mielśmy zamiar pisać piosenkę.

Soonic Boom

-Co by tu zrobić? Przecież nie napiszemy jakiegoś banalnego tekstu.
- A może.
-Coś sugerujesz?


What's your favorite time of
year can you tell me
The one that never gets
here fast enough
Is it fall or spring a summer thing
Winter is my favorite time because


-Dobre.
Zapowiadała się długa, ale wesoła praca...