piątek, 14 marca 2014

Rozdział 3- Auslly

Austin prowadził mnie właśnie pod rękę do parku, w którym mieliśmy się spotkać z tymi przygłupami, na których wpadliśmy. Bosh ci ludzie na początku nie chcą przyjść do nas, a teraz tułają nas wieczorem po jakimś parku. Austina znam..., ale nie mam pewności czy nie zaciągnie mnie gdzieś w krzaki i nie zgwałci.
Jak on się nawtrynia żelków to nigdy nie wiadomoco się może stać. Wracając do naszej sweet parki...
Chyba są już bardzo blisko, bo Austin tak macha tą jego ręką jakby słońca chciał dotknąć. W sumie to się mu nie dziwię Nawet jakbyś najbardziej chciał, to rodziny się nie wyprzesz.Podczas naszej "randki" z moim tatą Austy opowiedział mni ich wspólnie przeżyte chwile. Dla blondaska na 100 % były one bolesne, ale on wolał zgrywać bohatera i się do tego nie przyznawać. ,,O co mu kurde chodzi, że tak macha?!" No normalnie tak macha tą ręką i targa mną we wszystkie strony. Czyżby Leon miał coś słodkiego w łapie. Zerkijmy... Jedna dłoń trzyma Violettę, a druga... No tak! Jakiś zaklejacz dupy, do którego Austina ciągnie bardziej niż do niewiadomo jakiej sexi foczki.
-Cześć brachu!- przywitał się przybijając ,,Hi Five" ze swoim kuzynem.
-Cześć stary! Powiem tak... Odpieprz się, bo żelków i tak ci nie dam.- powiedział trzymając słodycze daleko od blondyna.
-Ej no! Nie widzieliśmy się tak dawno! Daj po znajomości chociaż jednego.- nadal targując się Austin próbował jedną reką odpychać ataki Leona, a drógą zabrać mu zaklejacze męskiej dupy. Ja też lubie żelki, ale nie w takich ilościach.
-Nie dam. Dam ci palec, a zerzresz mi całą rękę!
-Ja nie chcę ręki! Ja chcę żelki tumanie, baranie ty jeden!- O nie! Tu trzeba reagować i to już! Przywołałam Austina słodkim głosem,  a ten oczekując, że coś dostanie przyleciał tu w podskokach jak małe dziecko,gdy mama wraca ze sklepu. Tylko mamy mały problem, bo ja nie mam nic do niego... Myśl, myśl... Kurde myślenie jest trudne! Hmmm... Ide na spontan. Dałam mu szybkiego, klasycznego całusa w polik i tym gestem dałam mu do zrozumienia, że nic nie mam i nie ma na co liczyć. Jest plus! Austin się uśmiechnął i już nie atakował chłopaka stojącego przed nim. Punkt dla Ally, która  jest  bardzij słodsza od słodyczy! Jupi!
-Hej Vilu!
-Hej  Ally!- przywitała się Violetta tuląc mnie mocno do siebie.
-Vilu mam takie pytanko…
-Wal śmiało siostro.
-Po cholere nas tułacie o tej godzinie po parku?!- No, no widzę, że panience wesoło. Śmieje się jak jakaś niepełno sprytna.  Co ja takiego powiedziałam? -Po prostu mam obawy przed Austinem.
-A czemu?
-Nie ważne. Lepiej się nie dzielić takimi myślami, bo jeszcze zaczniesz bać się Leona. On też tak ma, że jak się nawcina słodyczy to odpala mu jak po wciągnięciu nie wiadomo jakiego koksu?
-Mówisz o amfa party? Ma.- odparła ze zrezygnowanym głosem. Nie dziwie się jej.  Ja też jestem załamana.
-To te geny.-  Chociaż czasami, CZASAMI  są plusy. Raz nawet jak oglądaliśmy film to ściągnął koszulkę i próbował naśladować tych seksiaków z telewizji.
 -Nie stójmy tak.  Zapraszam do mnie.- Violetta wzięła swojego boy’a  za rękę i szła obok nas. Z Austinem cały czas się śmialiśmy, bo to wyglądało jakby mama trzymała za rączkę swojego małego synka, który przewrócił się na placu zabaw i zdarł sobie kolanko. Nie będę mówić co się działo w drodze do domu. W pewnym momencie Austin zaczął topić  Leona  w krzakach. Naprawdę.  Austin potrafi. W każdym razie doszliśmy do domu w jednym kawałku. Na szczęście. No i jak wiadomo wielkie przywitanie przez mojego ojca tej naszej zakochanej parki, bo bez tego by się nie udało przejść do salonu. Jestem na tyle dobra, że wślizgnęłam się do salonu, zaglądnęłam do pewnej skrytki na moje filmy i znalazłam ten film, którego lepiej nie oglądać z moim tatą. Pytacie się jaki? Nie jestem fanką horrorów, więc kupiłam film obyczajowy. Magic Mike  z Chaningiem Tatumem. To jest film, który powinna mieć każda kobieta. Seksiaśna klata Chaninaga zawsze wprowadzała mnie w stan osłupienia i ślinotoku. Wróciłam do rodziny i zaprosiłam wszystkich do salonu. Wszystkich oprócz mojego taty. Wepchnęłam  mu jabłko do buzi, wypchnęłam za drzwi i dałam mu  do zrozumienia, że ma iść odwiedzić Olgę i Ramallo, bo dawno u nich nie był.  Zamknęłam drzwi na klucz i poszłam  do bandy dzieciaków siedzących na kanapie w moim salonie.
-Oglądamy film?
-Oczywiście!- odparli wszyscy zadowoleni. Austina już pędziło do mojej skrytki na moje filmy, ale dałam mu delikatnie do zrozumienia, że film już jest wybrany. On jako jedyny wiedział gdzie mam skrytkę.  Odpaliłam wszystko tak jak trzeba i zasiadłam koło blondyna na kanapie. Chciałam koło Violetty, ale ta siedziała na kolanach u Verdasa.
45 minut później…

Z moich obserwacji wynika, że nasi kochani chłopcy gotują się na widok tego filmu. Austin kiwnął głową do Leona, a on wstał i wyłączył nam telewizor. Zabije go! Osobiście razem z Vilu dopilnuję, aby ginął w męczarniach.
-Koniec tego orgazmu dziewczyny. Czas na prawdziwych mężczyzn. – Powiedział Austin włączając muzykę. Na początku nie wiedziałam o co mu chodzi, ale jak zobaczyłam go na stole z Verdasem ściągających koszulki wszystko było już jasne jak słońce. Po krótkiej chwili stali w samych gaciach i skarpetkach. Nie powiem zgrabnie im to poszło. Z Violettą bawiłyśmy się jak nigdy. Było na co popatrzeć. Leon to miał klatę, ale Austin to po prostu… Brak słów. On chyba nie wychodzi z siłowni. Blondas zaciągnął mnie na stół i tańczył przede mną do momentu, gdy do salonu wszedł mój tata z ciocią i wójkiem.
-Co ty tu robisz?
-Chyba mieszkam.
-No tak…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz